top of page

Niańczymy

A więc stało się. Znalazłeś kocięta i postanowiłeś sam im pomóc.

Po pierwsze i najważniejsze: ogrzej je. Zawiń w jakikolwiek kawałek materiału i wsadź sobie pod bluzę, owiń koszulą, wsadź do czapki. W domu przygotuj skrzynkę lub głęboki karton, wyściel go ręcznikami, kocem polarowym lub starymi swetrami. Jeżeli masz termofor, przygotuj go - pamiętaj, żeby "nie lać wody "po korek" i wypuścić z niego powietrze, gdy będzie już napełniony (delikatnie połóż go na boku i leciutko naciśnij). Jeżeli nie masz termoforu, nalej wody do butelki, porządnie ją zakręć. Termofor/butelkę włóż pod grubszą warstwę ręczników czy koca albo osobno owiń (wolę ten pierwszy sposób). Kocięta muszą mieć możliwość ochłodzenia się, gdy zrobi się im za ciepło, więc termofor kładź tylko pod częścią legowiska - wtedy maluchy odsuną się, gdy będzie za gorąco. Jeżeli masz w domu pluszaki, włóż jakiegoś do kartonu - będzie "zastępczą mamą", w którą wtulą się kociaki.

Teraz trzeba je nakarmić. Oczywiście mało kto trzyma w domu mleko zastępcze dla kociąt, ot tak, na wszelki wypadek, dlatego zdobycie go zabierze Ci pewnie trochę czasu. Zanim to nastąpi, zadbaj choćby o to, aby kocięta nie osłabły z niedoboru glukozy. Rozpuść cukier w odrobinie ciepłej wody i podawaj maluchom po kropelce. Wprawdzie to bardzo doraźny sposób, ale uchroni maluchy przed niebezpieczną dla nich hipoglikemią. Szybko zastanów się, gdzie jest najbliższy gabinet weterynaryjny i sklep zoologiczny. U weterynarza kup kilka saszetek preparatu Convalescence Support (proszek do rozrabiania z wodą). Kup też puszkę mleka zastępczego dla kociąt i butelkę ze smoczkiem w sklepie zoologicznym. Smoczek nie powinien być twardy, bo przecież ma imitować sutek matki. Na wszelki wypadek kup też w aptece strzykawkę 2 lub 5 ml lub tzw. insulinówkę (bez igły), bo nie zawsze kocięta od razu potrafią pić przez smoczek. Kup też jedną strzykawkę 10-20 ml.

W smoczku musisz teraz zrobic dziurkę, a to wcale nie jest łatwe. Najlepiej zrób to bardzo grubą igłą ogrzaną nad płomieniem lub BARDZO ostrymi nożyczkami (musisz zrobić maleńkie nacięcia "na krzyż"). Dziurka musi być takiej wielkości, żeby mleko nie lało się strumieniem, tylko kapało lub delikatnie wypływało po ściśnięciu smoczka palcami.

Teraz przygotuj mieszankę. Podstawą będzie Convalescence. Na opakowaniu znajduje się instrukcja przygotowania, ale otrzymasz wtedy niemal papkę, a Twoje maluchy po prostu się nią zakleją. Do wyparzonej miseczki nasyp na początek 2-3 łyżeczki proszku, dodawaj po odrobinie ciepłej (50-60 stopni) wody i bardzo dokładnie rozcieraj widelcem lub palcem (nawet lepiej, bo wyczujesz wszystkie grudki). Powinien mieć konsystencję śmietany. Możesz dodać do niego ok. 1 łyżeczki mleka zastępczego w proszku. Oczywiście możesz karmić kocięta samym mlekiem zastępczym, ale mogą mieć po nim biegunki albo przeciwnie - zatwardzenie.

Preparat (będę go umownie nazywać mlekiem) musi być ciepły - jeśli upuścisz kropelkę na swój nadgarstek, powinieneś czuć przyjemne ciepło. Pamiętaj, że będzie szybko stygł, więc zawsze miej w pogotowiu gorącą wodę i kubek - gdy butelka z mlekiem zaczyna się ochładzać, wstawiasz ją do kubka z gorącą wodą i po paru minutach mleko jest znów ciepłe (sprawdź na nadgarstku!).

Przelewanie mleka do buteleczki nie jest takie łatwe, więc zrób to za pomocą dużej (10-20 ml) strzykawki. Jeżeli kociąt jest kilka, napełnij całą butelkę, a jeśli jedno - wystarczy pół lub nawet jedna trzecia. Nałóż smoczek, sprawdź, czy mleko leci tak, jak trzeba i...do dzieła. Usiądź wygodnie obok kartonu z maluchami, na kolanach połóż ręcznik. Byłabym zapomniała. Przygotuj też kawałeczek gąbki, gazę albo kilka płatków kosmetycznych i miseczkę z ciepłą wodą (a nawet gorącą, bo zanim jej użyjesz, zdąży przestygnąć. Postaw to wszystko w zasięgu ręki.

Weź pierwszego kociaka i staraj się skupić na nim, a nie na wrzeszczącej wniebogłosy reszcie. Zapomnij o słodkich obrazkach z internetu, na których koci osesek pije mleko leżąc na pleckach niczym ludzkie niemowlę. NIGDY nie karm tak kota. Gdy matka karmi kocięta, leżą one NA BRZUSZKU. Połóż kociaka właśnie na brzuszku, umieść na nim od góry delikatnie dłoń, palcami przytrzymaj mu główkę i zaczekaj, aż zapiszczy i otworzy pyszczek. Wtedy ZDECYDOWANIE wsadź mu do niego smoczek - nie sam jego czubek, bo maluch zacznie go gryźć, a nie - ssać. To nie kociak ma szukać smoczka, tylko smoczek ma "przyjść" do niego. Jeżeli maluch kręci głową, możesz przytrzymać mu pyszczek po bokach i jeszcze raz próbować wsadzić smoczek. Wszystko delikatnie. ale pewnie - nie bój się, za parę dni będziesz ekspertem ;-).

Inny sposób: kociak leży na brzuszku na Twojej dłoni, a z palców wskazującego i środkowego robisz "widełki", którymi od dołu przytrzymujesz i stabilizujesz jego główkę. Gdy smoczek jest już w kocim pyszczku, możesz go leciutko raz nacisnąć - żeby maluch "zassał". Smoczek musi być cały czas napełniony mlekiem, inaczej kotek będzie połykał powietrze (wzdęcia i bolący brzuszek!). Kociak nie może gryźć smoczka (będziesz wtedy słyszeć "zgrzytanie" gumy, mlaskanie, cmokanie) ani trzymać go bokiem pyszczka. Jeśli to robi, próbuj od nowa - smoczek musi zostać chwycony przodem pyszczka i być otoczony od dołu przez języczek kota. Będziesz wiedział, że kociak ssie, gdy jego uszka zaczną rytmicznie drgać - ludzkie mamy, które karmiły piersią będą wiedzieć, o co chodzi ;-). Czasem kociakowi drga też ogonek. Od czasu do czasu będzie wypuszczał smoczek, żeby odpocząć. Może też mieć pełen pęcherz (o tym za chwilę), wtedy przerwij, a do karmienia wróć po przerwie. Jeśli maluch nie chce ssać albo Ty czujesz się niepewnie, możesz podać mu mleko z małej strzykawki - wlewaj je po odrobince, z boku pyszczka, czekając, aż kociak przełknie. Bardzo malutki kotek będzie wypijał naprawdę niewielkie ilości mleka - ma przecież bardzo mały żołądek i dlatego trzeba go karmić często - przez pierwsze dni jego życia nawet co 2 godziny przez całą dobę.

No, a po co ta gąbeczka i ciepła woda? Po karmieniu musisz "odsiusiać" swojego kociaka. Przez pierwsze tygodnie zajmuje się tym matka: szorstkim językiem wylizuje jego brzuszek i okolice odbytu - wtedy maluch siusia i robi kupkę. Przez pierwszych kilkanaście dni życia NIE JEST W STANIE samodzielnie się wypróżnić. Moczysz więc kawałek gąbki w ciepłej wodzie, porządnie odciskasz i zaczynasz masować koci brzuszek - od góry do dołu albo ruchami okrężnymi. Rób to z wyczuciem, ale pamiętaj, że to nie ma być głaskanie - kotka wylizuje kocięta naprawdę energicznie. Podczas masowania kociak może leżeć na grzbiecie albo stać (wtedy sięgasz do jego brzuszka pomiędzy tylnymi łapkami). Zwykle dość szybko kociak robi siusiu, nieco gorzej bywa z kupką i czasem trzeba na nią czekać nawet 3 dni. Jednak masować kocięta trzeba po każdym posiłku, a czasem i przed (gdy widzisz, że maluch jest głodny, ale coś wyraźnie przeszkadza mu jeść). Jeśli masz u siebie więcej, niż jednego kociaka, to sam widzisz, że jest to praca niemal na okrągło. Gdy już wszystkie kocięta są nakarmione i wymasowane, ułóż je do snu i...odetchnij :-).

Czy przyjrzałeś się im dokładnie?

Jeżeli mają jeszcze zamknięte oczy, to są naprawdę malutkie - maja nie więcej, niż 10 dni. Podobnie, jeśli jeszcze nie odpadła im pępowina. Nie, nie będę pisać, że powinieneś je uśpić, dopóki są ślepe, bo skoro już zabrałeś je do siebie, to znaczy, że nie chcesz tego zrobić. Może kiedyś zmienisz zdanie, ale to nie miejsce i czas na takie rozmowy. Jeśli kocię ma okrągłe "misiowe" uszka, próbuje pełzać i z trudem, ale utrzymuje głowkę równolegle do podłoża, ma zapewne około 2 tygodni. A jeżeli wsadzisz mu do pyszczka palec i wyczujesz ząbki, ma już 3 tygodnie i każdego dnia będzie robić ogromne postępy. I być może przesypiać już noce ;-).

Właśnie, a propos spania. Może zdrzemnij się trochę, dopóki maluchy są cicho. Nigdy nie wiadomo, kiedy w najbliższym czasie prześpisz całą noc ;-).

Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
    • Facebook Social Ikona
    bottom of page