top of page

Po co kotu behawiorysta?


Przeczytałaś poprzedni wpis i być może zadajesz sobie teraz pytanie: "Skoro mam pozwolić kotu być kotem i uznać, że ma prawo do gorszych dni, sympatii i antypatii czy kaprysów, to właściwie czy powinnam się czymkolwiek przejmować?" Ależ powinnaś, a najważniejsze to nie popadać ze skrajności w skrajność ;-).

Bez względu na to, czy Twój kot biega sobie po ogrodzie, czy większość dnia przesypia na kanapie, w głębi swojej kociej duszy pozostał tym nieco (a może całkiem) dzikim zwierzęciem, które od wczesnego dzieciństwa przygotowuje się do bycia łowcą. Po to właśnie godzinami "morduje" rodzeństwo w udawanych bójkach i polowaniach. To, że potem, już jako dorosły kot przesypia dużą część doby, jest tylko pozornym marnotrawstwem tych umiejętności. Energię wszak trzeba magazynować, bo przecież nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie czas, by ją odpowiednio wykorzystać ;-).

Bądźmy jednak poważni.

Wydaje się, że kot jest idealnym zwierzęciem nadającym się do trzymania w mieszkaniu.

Mając do dyspozycji kuwetę nie musi wychodzić na dwór, nie jest hałaśliwy ani specjalnie absorbujący. Zamykamy go więc w czterech ścianach, kupujemy parę kocich akcesoriów i ...uważamy, że jako mało wymagające stworzenie ma już wszystko, co jest mu potrzebne do szczęśliwego życia.

Nie zrozum mnie przy tym źle. W mieście na kota, który swobodnie chodzi na zewnątrz czyha wiele niebezpieczeństw i wypuszczając go zawsze podejmujemy ryzyko, że pewnego dnia nie wróci ze spaceru. Jednak absolutnie nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że nie ma żadnego problemu ze stworzeniem alternatywy dla takiego życia. Kot jest zbyt inteligentnym, zbyt ciekawym świata stworzeniem, aby można mu było wynagrodzić brak wychodzenia na dwór wstawieniem do domu drapaka i rzuceniem na podłogę kilku pluszowych myszek. Kot, który się nudzi, pozbawiony bodźców, nie mogący robić tego wszystkiego, co robią koty wychodzące na dwór: odkrywać nowych zapachów, widoków, wspinać się i skakać, polować i nawiązywać kontaktów (czasem całkiem burzliwych) z innymi kotami prędzej czy później może zacząć sprawiać swoim opiekunom problemy, a przynajmniej zachowywać się w sposób dla nich niezrozumiały.

Być może postanowią wtedy przyprowadzić do domu drugiego kota - dla towarzystwa. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że tak naprawdę wprowadzając nowego zwierzaka do tak samo nijakiego (z kociego punktu widzenia) środowiska w krótkim czasie będą mieli nie jednego, a dwa znudzone, sfrustrowane koty. W dodatku koty, które wcale nie muszą za sobą przepadać. Bo choć obalono już pogląd, że kot jest typowym samotnikiem, nie oznacza to, że będzie szczęśliwy mając towarzystwo, które zostało mu narzucone i z którym musi się dzielić i tak już skromną przestrzenią. I znów pojawiają się kłopoty.

Jeden kot zacznie załatwiać się poza kuwetą, inny stanie się agresywny, a jeszcze inny wpadnie w depresję. Stąd niedaleko już do dolegliwości całkiem fizycznych, bo zdrowie psychiczne i emocjonalne kota jest tak bardzo związane z jego zdrowiem cielesnym, że bez jednego nie może być mowy o drugim.

Wtedy właśnie warto porozmawiać z behawiorystą. A właściwie wtedy to już TRZEBA to zrobić, bo często myśli się o tym dopiero w chwili, gdy wspólne życie z kotem przeradza się w małą wojnę psychologiczną i mamy go już po prostu dosyć. Behawiorysta "kociolog" ;-) pomoże Ci spojrzeć na świat oczami kota i nauczy Cię kociego języka. Pokaże, że czasem wystarczy zmienić tylko parę drobiazgów w swoim otoczeniu, by życie z kotem stało się znośne, a nawet przyjemne ;-). Nie będzie wymagał od Ciebie, abyś wszystko podporządkowała dobremu samopoczuciu kota, bo przyjemność z przebywania w jednym domu powinna być przecież obopólna. Pokaże za to, co zrobić, aby osiągnąć kompromis.

I to nie jest autoreklama, ależ skąd :-P.

Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
    • Facebook Social Ikona
    bottom of page