top of page

Pułapki "terytorializmu"


Kot to zwierzę terytorialne - stwierdzenie zapewne znane większości kociarzy. Kot o silnym terytorializmie kojarzy się nam zazwyczaj z zabijaką o poszarpanych uszach, postrachem innych kotów, psów i ludzi. Pewnie czasem tak bywa, ale z punktu widzenia kota mieszkającego w czterech ścianach i nawet nie koniecznie wychodzącego na dwór może to mieć niewiele wspólnego z asertywnością i poczuciem własnej wartości.

Bo przecież zewsząd czyhają wrogowie. Obce koty za oknem - skąd nasz kot ma wiedzieć, czy przypadkiem któregoś dnia po prostu nie wejdą do domu? A może zrobią to akurat w chwili, gdy on będzie w kuwecie, całkiem bezbronny? Kuweta stoi tuż przy drzwiach wejściowych, przecież to jakby podać siebie samego wrogom na talerzu! Drzwi? Czymże są drzwi, skoro przez każdą szparę płynie zapach "listu" wysikanego na rogu domu przez kocura, który twierdzi, że to jego teren i to on był tu pierwszy? Za każdym razem, gdy nasz kot wskakuje na parapet okienny, widzi pod krzakiem oczy. Oczy obcego kota, który tylko czeka. Na co czeka? No przecież to oczywiste. Czeka by wykorzystać każdą jego słabość i wedrzeć się do domu, wejść do jego kuwety, położyć się na jego półce. Trzeba siedzieć na tym parapecie i nie spuszczać go z oka. A właściwe to najlepiej się z nim "po męsku" rozmówić. Tylko jak, tylko jak????

To się staje nie do wytrzymania, to napięcie, ten stres. Ani wyjść, ani go stłuc.

Ale przecież COŚ trzeba zrobić. Już wiem, co. Teraz chociaż odrobinę lepiej....

"A niech to, spójrzcie, kot znów nasikał na ścianę! Zupełnie bez powodu!"

Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
    • Facebook Social Ikona
    bottom of page