top of page

Koty i mleko


Tym razem coś na kształt recenzji i polemiki z artykułem ze strony http://blog.catmaster.pl/koty-i-mleko/. Od razu uprzedzam ewentualnych chętnych do rozpętania nagonki, że najpierw należy przeczytać i pomyśleć. Przeciętny kot nie powinien pić mleka, to prawda. Jednak argumenty przywołane w podlinkowanym przeze mnie wpisie są w znakomitej większości najzwyczajniej śmieszne...albo tragiczne. Po prostu żal, że czytający to rozumni ludzie tak latwo tracą zdolność logicznego myślenia. Nie napiszę nic więcej, aby określić swoje wrażenia po przeczytaniu tego "artykułu", wolę posiłkować się konkretami. Poniżej parę cytatów.

„W miarę, jak młody ssak dojrzewa, zaczyna powoli przechodzić na pokarm stały. Dla ssaczej mamy jest to sygnał, że pora odzwyczajać malucha od mleka.”

Zwierzęca mama od niczego nie musi swoich dzieci odzwyczajać, proszę nie antropomorfizować.

"Kocie zęby mleczne pojawiają się ok. 14 dnia życia. W wieku ok. 3 tygodni są już na tyle dobrze rozwinięte, że kocięta zaczynają próbować pokarmu stałego. Początkowo tracą nim zainteresowanie już po pierwszej minucie, ale już w 4 tygodniu spędzają nad pokarmem stałym ok. 25 minut dziennie, zaś w 6 tygodniu nawet do 50 minut/dobę. W tym czasie kocia mama stopniowo ogranicza młodym czas ssania mleka. Coraz częściej opuszcza gniazdo, by polować i przynosić kociakom ofiary. A gdy mamy nie ma w gnieździe, to ciężko ją cyckać.”

Kocięta ZACZYNAJĄ ząbkować od końca drugiego tygodnia życia, ale pierwsze zęby pojawiają się w wieku 3 tygodni. Miałam do czynienia z wieloma kocimi oseskami i żaden w wieku 2 tygodni nie miał zębów. W wieku 3 tygodni kociak nie jest w stanie samodzielnie niczego zjeść, bo po prostu nie umie jeszcze chwytać pyszczkiem, może co najwyżej zlizać papkę z palca, a i to z trudem. Owszem, matka przynosi martwe, a później także żywe ofiary, ale nie po to, by kocięta poniżej 6-tego tygodnia życia je zjadały, a by oswajały się z ich widokiem, zapachem, fakturą, sposobem poruszania się i przygotowywały się w ten sposób do nauki polowania. Kotka zaczyna opuszczać gniazdo już w pierwszych dniach po porodzie, bo musi zdobyć dla siebie pożywienie (poród i laktacja to ogromny wysiłek energetyczny), więc nie ma to nic wspólnego z zaprzestaniem karmienia.

„Na marginesie – jeśli kotek został zbyt wcześnie odłączony od matki, odruch ssania może przetrwać i ujawnić się w dorosłym życiu. Koci opiekunowie często nazywają to chorobą sierocą. W rzeczywistości chodzi po prostu o to, że kocia mama nie zdążyła oduczyć kotka ssania.”

Owszem, to jest jednym z objawów choroby sierocej i oznacza, że kocię zostało odebrane matce w okresie, gdy powinno jeszcze regularnie ssać i ma to swoje późniejsze konsekwencje znacznie poważniejsze, niż ciamkanie tkanin. Matka niczego nie musi oduczać, to tak na marginesie.

„Podawanie kotu mleka krowiego i koziego (nawet bez laktozy) powoduje:

Bóle brzucha

Wzdęcia

Biegunki

Wymioty

Cukrzycę

Otyłość

Miażdżycę

Niewydolność nerek

Kamicę nerkową

Marskość wątroby

Alergie pokarmowe

Choroby autoimmunologiczne

Grzybice

Niedobory pokarmowe

Zaburzenie gospodarki elektrolitowej”

Proszę o podanie konkretnych źródeł naukowych potwierdzających na podstawie badań przeprowadzanych na kotach, że sporadyczne podawanie mleka to powoduje.

„Laktoza – jest głównym cukrem krowiego mleka.”

Laktoza jest głównym cukrem mleka WSZYSTKICH gatunków ssaków. Zawartość laktozy w mleku krowim i w mleku kotki jest dokładnie taka sama. Nietolerancja laktozy występuje, gdy w organizmie obniża się poziom laktazy (enzym) – dzieje się to w sposób naturalny, ale nie oznacza to, że ten poziom zawsze spada do zera. Jeśli kot pije mleko i nie ma po nim sensacji żołądkowych, to może to znaczyć, że jednak laktaza jest produkowana przez jego organizm na wystarczającym poziomie. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy kot pije jakieś ilości mleka od momentu odstawienia od matki, czyli poziom laktazy cały czas jest wysoki.

„O ile mleczny paw albo luźna kupa są dość jasnym sygnałem, że kotu nie posłużyło mleko, to jednak np. bólu brzucha już po kocie nie poznasz.”

Naprawdę uważa Pani, że nawet średnio bystry opiekun kota nie rozpozna u niego objawów bólu brzucha wywołanego przez niestrawność?

„Natomiast koty, które laktozę tolerują (trawią) i tak mają duży problem, bo przecież laktoza to cukier. A koty nie są przystosowane do trawienia cukrów…”

Hmmm … to jakim cudem trawiłyby je jako kocięta, skoro mleko kotki zawiera tyle samo laktozy, co mleko krowie? Co więcej, glukoza jest jedynym źródłem energii dla KAŻDEGO organizmu i nie ma to nic wspólnego ze spożywaniem przez kota węglowodanów.

„Na rynku jest dostępne mleko bez laktozy. Jednak taki napój też kotom szkodzi. Mleko bez laktozy uzyskuje się poprzez dodanie do zwykłego krowiego mleka syntetycznego enzymu, który rozkłada laktozę. Oznacza to, że mleko bez laktozy jest pełne prostszych cukrów. A koci organizm nie radzi sobie z żadnymi cukrami dostarczanymi z pokarmem.”

Jak wyżej – radzi sobie, podobnie jak każdy żywy organizm, no chyba że nasz kot jest kosmitą.

„Także (pisownia oryginalna) podawanie kotu mleka, z laktozą lub bez, to prosta droga do otyłości i cukrzycy.”

Cukrzycy nie dostaje się od jedzenia cukru.

„A nadmiar cukru, który jest następnie wydalany z moczem uszkadza kłębuszki nerkowe, czyli prowadzi do niewydolności nerek.”

Uszkodzenie kłębuszków nerkowych występuje u diabetyków przy nieleczonej długotrwałej hiperglikemii, a wypicie niewielkiej ilości mleka przez zdrowe stworzenie jej nie powoduje.

„Kazeina – jest głównym białkiem mleka krowiego.”

Kazeina jest głównym białkiem KAŻDEGO mleka, a w mleku kotki jest jej więcej, niż w mleku krowim. Różnica między mlekiem krowim a kocim polega na różnym stosunku kazeiny do białek serwatkowych, co wpływa na jego strawność u kociąt.

„U cieląt odpowiada za prawidłowy rozwój rogów i kopyt.”

To znaczy jaki konkretnie jest to wpływ? Aż dziw, że kocięta nie stukają kopytkami, skoro z mlekiem matki otrzymują jeszcze więcej kazeiny. Nota bene krowy nie mają kopyt, tylko racice.

„Trawi się ciężko, w kwaśnym środowisku żołądka ścina się w twaróg i tak naprawdę potrzeba długiego przewodu pokarmowego przeżuwaczy, aby porządnie kazeinę strawić. W tym miejscu przypomnę, że np. krowa ma bardzo długi przewód pokarmowy (jak to roślinożerca-przeżuwacz), kot zaś bardzo krótki. Nietrudno więc wywnioskować, że trawienie kazeiny nie przychodzi kotom łatwo.”

Gdy cielę jest żywione mlekiem, jego przewód pokarmowy niewiele się różni od przewodu pokarmowego zwierząt monogastrycznych, bo istnieje coś takiego jak rynienka przełykowa. Typowy dla przeżuwacza długi przewód pokarmowy rozwija się u cieląt wraz z przechodzeniem na pokarmy stałe i gdy jest już w pełni ukształtowany, cielę dawno już nie pamięta, że kiedyś żywiło się mlekiem.

„Ścięta kazeina zalega w żołądku i dwunastnicy tak długo, że aż inicjują się procesy gnilne. Czyli do kazeiny dobierają się bakterie, które same zaczynają ją rozkładać, przy okazji produkując amoniak i inne toksyny. A te substancje w pierwszej kolejności obciążają wątrobę, prowadząc do jej marskości.”

Hoho, wychodzi na to, że większość ludzkości powinna już wyginąć. Mam wrażenie, że pisze Pani (całkiem nieświadomie) o jakichś zaburzeniach w produkcji enzymów. Czy może Pani podać publikacje, z których Pani korzystała?

„Kazeina jest białkiem śluzotwórczym. A śluz zalegając w przewodzie pokarmowym oblepia kosmki jelitowe i upośledza wchłanianie substancji odżywczych.”

Czy pisząc korzystała Pani ze stron dotyczących medycyny alternatywnej itp.? Bo to dość mało naukowe źródła. Naturalną czynnością błony śluzowej jelit jest wydzielanie śluzu.

„Ponadto podczas tego powolnego trawienia kazeiny wytwarza się inna groźna substancja: homocysteina.”

Dla kota nie ma to akurat żadnego znaczenia.

„A ta z kolei przyczynia się m.in. do miażdżycy naczyń krwionośnych, osłabienia tkanek miękkich oraz powstawania kamieni żółciowych.”

Co to konkretnie jest osłabienie tkanek miękkich? Koty (podobnie jak inni mięsożercy) nie chorują na miażdżycę.

„Kazeina ma na sumieniu jeszcze jeden grzeszek: poważnie uczula koty. Nic z resztą dziwnego, skoro podczas jej bytności w kocim przewodzie pokarmowym wytwarza się tyle szkodliwych toksyn.”

Problemy kotów po spożyciu mleka krowiego wynikają głównie z nietolerancji laktozy, a nie z alergii, która nawiasem mówiąc nie ma nic wspólnego z toksynami.

„Pozostałe białka mleka może nie czynią aż takiego spustoszenia w kocim organizmie, ale też nie wpływają na niego pozytywnie. Kot kiepsko przyswaja białka z krowiego mleka, a to mobilizuje z kolei system odpornościowy. Organizm zachowuje się wtedy różnie. Może zareagować alergią, ale równie dobrze potrafi aktywizować choroby autoimmunologiczne. A czym się to może objawić? Praktycznie wszystkim – od problemów skórnych, poprzez obfite biegunki, aż do ciężkich objawów neurologicznych.”

O jakich konkretnie innych białkach mleka Pani pisze? Na czym polega to kiepskie przyswajanie? Może Pani rozwinąć temat? Może być z rozpisaniem reakcji chemicznych i podaniem konkretnych źródeł naukowych.

„Ogólny skład mleka sprawia, że jest wyjątkowo źle zbilansowanym pokarmem, nienadającym się dla kota.”

Mleko uznawane jest za przykład tzw. żywności funkcjonalnej, co oznacza, że jest pokarmem idealnie zbilansowanym, a jego szkodliwość dla kota opiera się na czym innym.

„Zawiera inne proporcje minerałów, zaburza więc kocią gospodarkę elektrolitową i sprzyja m.in. rozwojowi kamicy nerkowej.”

Proporcje inne, niż co?

„Nie zawiera tauryny, która jest aminokwasem kluczowym dla zdrowia kota.”

Nie zawiera WYSTARCZAJĄCO dużo, ale zawiera.

„Jest ponadto wyjątkowo kiepskim źródłem białka dla bezwzględnego mięsożercy.”

Nikt nie ma chyba zamiaru karmić kota tylko i wyłącznie mlekiem, bo nawet, gdyby nie miał nietolerancji laktozy, to nabawiłby się anemii i szybko odczułby skutki niedoboru tauryny.

A jeśli nie toleruje laktozy, to nawet gdyby go w wieku dorosłym karmić mlekiem „udojonym” od karmiącej kotki, to śmiem przypuszczać, że również czułby się po nim źle.

Dlatego owszem, opieranie diety kota głównie na mleku jest dla niego szkodliwe, ale podanie mu od czasu do czasu łyżki mleka „na deser”, gdy je lubi i nie ma żadnych objawów nietolerancji w niczym mu nie zaszkodzi.

Byłoby więc ze wszech miar wskazane, aby podobnymi wpisami, jak ten ze strony CatMaster nie wywoływać zbiorowej histerii i nie przyczyniać się do rozprzestrzeniania się w internecie informacji mających niewiele wspólnego z prawdą.

Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
    • Facebook Social Ikona
    bottom of page